Święto
dzień jak co dzień, a jednak to święto
dla całej rodziny
dla Mamy i Taty
dla Bonia największe, gdyż bez swoich Rodziców
jaką miałby szansę pojawić się na Ziemi
bez danego mu ciała
(ów „kombinezon” dostał od nich przepiękny!)
i kto pielęgnowałby Bonia od pierwszych chwil życia
w miłości, w czułości, w radości
w poczuciu autentycznej wdzięczności za dar, jakim jest Boni
i w bezbrzeżnym szczęściu
kto wspierałby Boniusia codziennie, o każdej porze roku
z kim wchodziłby Bonio na drabinę wysoko, wysoko
by zrywać smakowite czereśnie bezpośrednio do buzi
w najmilszym ogrodzie
kto na rowerowej wycieczce jechałby przy Boniu, pchając
jego i rower, i plecki
gdy trasa wiedzie pod górkę
kto zapraszałby Bonia w niedzielne, gorące przedpołudnie
na, zazwyczaj, jeżynowy sorbet
kto zawiózłby Bonia do Babci (przy Ptasiej), by pospał sobie
w najlepsze w aucie na podwórku
bez Taty i Mamy Boni byłby wyłącznie
JA JESTEM
(świadomością bez formy i w jedności z wszechświatem)