Freduś i Gucio

Paweł i Gaweł w jednym stali domu

Aleksander Fredro

identycznie jest z Guciem i Fredim na Antockiej

pod łóżkiem w sypialni, na kocu barwy słońca

Freduś, którego natura uczyniła szczuplutkim, wyleguje się

od uszu po pazury na swoich czterech łapach

rozciągnięty szalenie uspakaja swe nerwy po rozstaniu z Olniczą

ach, jak Freduś cierpi, że nie ściga ptaszków na gałęziach

choinek albo na drabinkach w osobistym ogrodzie

że norniczki nie złapie dla swej najmilszej Pani

tymczasem Gucio, budowy atletycznej, tak wyszło, cóż począć

więc nie będzie się męczył wchodzeniem pod łóżko

on zajmuje od razu wierzch łóżka swobodnie i z kocią fantazją

kładąc się na pleckach, by brzuszek wietrzyć także

gdyż futerko go grzeje, zwłaszcza zimą, mocno

i obaj bracia, co żyć bez siebie nie mogą

całują się wzajemnie, jakże to człowiecze!

Freduś do ostatka wylizuje spodeczek po jedzeniu Gucia

kuwetę porządkuje za siebie i za brata

wspólnie ścigają się przez wszystkie pokoje domku

Freduś, wiadomo, zazwyczaj zwycięża

tym razem zasypiają tak nieoryginalnie

jeden na górze, a drugi na dole, niczym Paweł i Gaweł

i tak się dzieje codziennie na przyjaznej Antockiej

Freduś i Gucio są sobie wzajemnie przychylni

i to jest najważniejsze

 

 

 

oryginał tego wiersza brzmi :
Paweł i Gaweł w jednym stali domu

Paweł na górze, a Gaweł na dole;
Paweł, spokojny, nie wadził nikomu,
Gaweł najdziksze wymyślał swawole.
Ciągle polował po swoim pokoju:
To pies, to zając – między stoły, stołki
Gonił, uciekał, wywracał koziołki,
Strzelał i trąbił, krzyczał do znoju.
Znosił to Paweł, nareszcie nie może;
Schodzi do Gawła i prosi w pokorze:
– Zmiłuj się waćpan, poluj ciszej nieco,
Bo mi na górze szyby z okien lecą. –
A na to Gaweł:
– Wolnoć, Tomku
W swoim domku. –
Cóż było mówić? Paweł ani pisnął,
Wrócił do siebie i czapkę nacisnął.
Nazajutrz Gaweł jeszcze smacznie chrapie,
A tu z powały coś mu na nos kapie.
Zerwał się z łóżka i pędzi na górę.
Stuk! Puk! – Zamknięto. Spogląda przez dziurę
I widzi… Cóż tam? Cały pokój w wodzie,
A Paweł z wędką siedzi na komodzie.
– Co waćpan robisz – Ryby sobie łowię.
– Ależ, mośpanie, mnie kapie po głowie!
A Paweł na to:
– Wolnoć, Tomku
W swoim domku.
Z tej powiastki morał w tym sposobie:
Jak ty komu, tak on tobie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x