Filiżanka
Filiżanka skąpana w złocie, kunsztownie bukietem róż ozdobiona, w urodzinowym prezencie wręczona mi przez Mireczkę i Wiktora, co rano napój mieści o zapachu kawy, smakujący z przyprawami jeszcze bardziej nieziemsko,
niesie też wspomnienie spaceru na działkę wieczorową porą (podobno wtedy słońce mniej świeci), gdzie trawa ścieżki dostała właściwą fryzurę, gdzie spękana ziemia wodę czerpała garściami, a ja ze smakiem zjadałam malinę, śliweczek kilka fantastycznie dojrzałych, chwastom nie dałam przeżyć (zgodnie z prawem natury, że zwycięża silniejszy), i moje oczy łapczywie chłonęły piękno każdego zagonu,
a potem z Mireczką i z Wiktorem wracaliśmy nieśpiesznie do domu, działkowe ziemniaki wioząc w koszyku i jabłka opadłe siłą grawitacji, i delikatne kwiaty miłością Wszechświata wzmacniane.
Dzięki filiżance moje Trzy Dni Szczęścia w lipcowym Szczecinku przyjechały ze mną do Szczecina i rozgościły się tu na dobre, same.
Szczecin/Szczecinek, 23VII2014